Nigdy w życiu nie zapomnę tego momentu/ Dominika Paśnicka-Sionek
14 min read

Do Redakcji Magazynu The Designer. Dziękuję z całego serca, za stworzenie Magazynu, w którym mogę dzielić się swoimi historiami i inspirować ludzi. Dzięki natchnieniu od Boga, które do mnie przychodzi podczas tworzenia tych artykułów, poznaję siebie, od zupełnie innej strony.
Dziękuję, że mogę spełniać się pisząc w tym cudownym Magazynie, tętniącym boskim ciepłem.
Droga Taisjo,
Wiesz jak wiele dałaś nam wszystkim, uzewnętrzniając się, opisując te wszystkie inspirujące historie prowadzenia? Jestem Ci ogromnie wdzięczna, że swoją odwagą dałaś mi przykład na to jak przestać się bać oceny innych, jak zacząć dbać o swojego Ducha, jak zaopiekować się sobą, pokochać siebie i iść w drodze do spełnienia z wielką radością, spełniając po drodze małe i wielkie marzenia. Dziękuję, Ci Kochana, za to, że przekazujesz nam w Mentoringu tak ogromną ilość wiedzy. Dziękuję, że stworzyłaś wraz z Zespołem i Mr Good na czele tak fenomenalnie, genialne narzędzia, które nie tylko odmieniają życie, zmieniają je na lepsze, ale także pokazują i uczą jak służyć drugiemu człowiekowi, w szerokim tego słowa znaczeniu.
Dziękuję Tobie Mr Good, za te wszystkie doświadczenia, poprzedzające napisanie tego artykułu. Dziękuję za to, że zawsze znajdujesz idealny czas i porę, że oświetlasz mi drogę którą mogę razem z Tobą iść.
Dziękuję sobie, za odwagę, do opisania tej historii, za coraz większą otwartość do ludzi. Za chęć świecenia nie tylko sobie, ale i innym.
Z Miłością i Inspiracją Dominika
Wiele razy zastanawiałam się jakby wyglądało moje życie gdybym:
– nie przeczytała książki Tajsji Laudy „My life with Mr Good”,
– gdyby nie został mi zesłany z nieba i położony pod sam nos Mentoring Spełnienia z Taisją Laudy,
– gdybym wreszcie nie poznała moich talentów motywacyjnych- test Gallupa,
– gdybym nie wykonała kolejnego testu tym razem Talentów Duchowych- The Good Test.
19.09.2019 roku dotarły długo wyczekiwane, jeszcze cieplutkie egzemplarze książki „My life with Mr Good” Taisji Laudy. W listopadzie 2019 roku po raz pierwszy przeczytałam książkę, i kiedy przyswajałam słowa w niej zawarte, zaczęłam się zmieniać. Wszystko szło ku lepszemu, zaczęłam otwierać się na cuda, które każdego dnia pojawiały się w moim życiu, a których jednocześnie wcześniej nie widziałam.
Myślisz sobie może- jakie to banalne. Ale to właśnie jest niesamowicie proste. Jedyne co musisz zrobić to przeczytać tę książkę z otwartym sercem. Jestem przekonana, że już wtedy poczujesz niesamowite prowadzenie. Taisja w swojej książce opisuje 47 inspirujących historii prowadzenia, które dotyczą w większości jej osoby, ale także jej bliskich. Rzuca niesamowite światło na to, że da się wieść cudownie, wspaniałe, szczęśliwe życie, pełne obfitości i spełnienia.
„Życie to nie jest taka różowa bańka, w której wszyscy się radują” [Taisja Laudy, „My life with Mr Good”, s.215] Większość ludzi, nie wie, że można żyć szczęśliwym i spełnionym życiem. Większość ludzi nie ma pojęcia jak zacząć, gdzie zacząć, co zrobić, żeby ruszyć z miejsca, w kierunku „do lepiej”. Bardzo bym chciała by jak najwięcej ludzi to zobaczyło, że mimo wielu smutnych doświadczeń, które ja także mam na swoim koncie, że mimo trudnych i niezrozumiałych zdarzeń, można podnieść się z ziemi, stanąć na własnych nogach, otworzyć się na Boga, którego każdy z nas ma w swoim sercu. A jeśli nie chcesz używać słowa Bóg, to po prostu nazwij „go” jak chcesz. „On” jest lasem, Słońcem, jest wiatrem, deszczem, jest po prostu Ciebie ogarniającym Wszechświatem. I jeśli tylko zdecydujesz się na to by podać mu swoją dłoń, uwierz mi. Będzie Cię za nią trzymał i będzie Ci pomagał, w każdej dziedzinie życia.
Moje życie, przed przeczytaniem książki nie było takie kolorowe i radosne, jak z całą stanowczością mogę powiedzieć jest teraz. Było wręcz odwrotnie.
Wiele rzeczy, wydarzeń i zdarzeń następowało jedno po drugim. Nie zdążyłam otrząsnąć się po pierwszym, a tu już kolejne zdarzenie dawało mi mocno w kość. I tak przez kilka lat. Ciągle coś, ciągle ktoś. Naprawdę miałam wszystkiego dosyć. Brak perspektywy, brak wartości, życie z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc. Do tego tłumienie swojej Intuicji, nie słuchanie serca, brak wiary w cokolwiek. Łączność z Mr Good zerowa. Do tego problemy ze zdrowiem. Brzmi jak najgorszy koszmar, ale z perspektywy czasu widzę, że mogło być lepiej.
Tworzenie prac scrapbookingowych i zaproszeń dawało i nadal daje ogromną satysfakcję, radość i wdzięczność. Kiedy jednak w 2020 roku WSZYSTKO się zatrzymało, bo nie było zamówień, nie odbywały się żadne uroczystości, zaczęła doskwierać mi wewnętrzna pustka. Tworzenie z intencją dla Klientów, to coś co uwielbiam. A cały tamten rok mogę mimo wszystko zaliczyć do najbardziej rozwojowych w moim życiu. Czułam wewnątrz, głęboko w sercu, pod warstwami skorup jakie zdążyłam nagromadzić mimo młodego wieku, bo nie wiem czy wiesz, jestem przed 30- stką, że to nie jest do końca to co mam ostatecznie robić w swoim życiu. Szukałam swojego celu w życiu, bo znowu…czułam całą sobą, że to nie jest ostatecznie to co mam robić. Praca twórcza, pełna kreatywności i to dużej, nie cieszyłam mnie tak jak było to na początku. Wtedy tak myślałam, i byłam załamana.
Ale mimo tej „najsłynniejszej choroby świata” zaczęłam wyciągać jak najwięcej dobrego. Wyłączyliśmy z mężem TV, Radio, cieszyliśmy się sobą i staraliśmy nauczyć jak nie dać się wszechogarniającemu strachowi. Poprzez ogromny spadek zamówień na rękodzieło, zaczęłam szukać nowej drogi, szukałam pomysłów, na to by znów móc tworzyć, by Klienci, mieli tę radość z zakupu moich prac. Z pomocą przyszedł Mentoring Spełnienia.
Do Mentoringu Spełnienia Taisji Laudy, trafiłam przypadkiem. Ale jak wiesz słowo „przypadek” w moim słowniku oznacza realizowanie boskiego planu. 😉 Zaintrygowana i poruszona książką „My life with Mr. Good”, zafascynowana kursem „O powołaniu każdego człowieka”, zainspirowana do granic możliwości nagraniami na You Tubie Taisji z całego serca pragnęłam zapisać się na kurs o wartościach. Chodził za mną bardzo długo, i przyznam szczerze, że chodzi do tej pory, bo jestem przed jego wykonaniem. Zamiast kursu i testu o wartościach, dołączyłam do najnowszego wówczas kursu, który odbywa się do tej pory raz w miesiącu.
Nigdy w życiu nie zapomnę tego momentu, kiedy leżąc w sypialni, postanowiłam spontanicznie sprawdzić pocztę, było wtedy ok 22, a mail przyszedł o 21.30 . Znalazłam tam maila od Taisji, który został zresztą rozesłany do wszystkich osób, które były zapisane na co najmniej jeden kurs online. W treści tegoż maila, była także informacja o tym, że do końca dnia można skorzystać z niesamowicie korzystnej oferty. Miałam dokładnie 2 godziny na podjęcie decyzji i skorzystanie z bardzo korzystnej oferty. Nie wierzyłam własnym oczom. Byłam przepełniona, radością i wdzięcznością. Zaczęłam w myślach prowadzić dialog z Mr. Good, czułam, że mam ogromne prowadzenie. Panie Boże- mówiłam do niego. Jak to możliwe, że chciałam zapisać się na kurs o wartościach, już kombinowałam jak odłożyć na niego pieniądze, a Ty mi tu zsyłasz z nieba, wprost pod nos taki dar. Niesamowity dar, w którym będę pod jeszcze większą opieką, i do tego jeszcze będę mogła uczestniczyć w comiesięcznych spotkaniach online. No jak to jest możliwe.
Mr Good odpowiedział mi wówczas, że to jest dla mnie ogromna szansa, i muszę zaufać mu” I fala wdzięczności polała się do niego. Płakałam ze szczęścia, ponieważ nigdy w życiu, nie wymyśliłabym dla siebie równie wspaniałego planu i pomysłu na życie. Zaufałam, całą sobą zaufałam mu, że poprowadzi mnie w najlepsze miejsce z możliwych. I nie myliłam się. Jestem w Mentoringu do dziś i chciałabym bardzo powiedzieć Ci ile zyskałam dla siebie o dla Rodziny.
Zaczęłam dostrzegać w sobie piękno, miłość, zaakceptowałam to jaka jestem i nauczyłam się siebie kochać. Trochę mi to zajęło, ale po pewnym czasie zauważyłam, że im więcej czasu daję sobie, im więcej miłości do samej siebie wlewam tym więcej jestem jej w stanie dać moim Synom i Mężowi oraz innym ludziom. A wszystko to dzięki praktyce wdzięczności.
Wdzięczność wg większości słowników jest definiowana jako bardzo intensywna reakcja, stan, w którym chcemy zrobić bądź powiedzieć coś miłego komuś, kto okazał się miły dla nas. Dla mnie wdzięczność jest stanem, w którym uwielbiam przebywać, powoduje on to, że moje serce staje się cieplutkie i jest w nim ogrom radości, co z kolei sprawia, że mój nastrój odczuwają dzieci, Mąż, przechodzący obok ludzie. To stan, po którym dostrzegam Cuda padające mi pod nogi. Nagłe sytuacje, które wcześniej wytrąciły by mnie zupełnie z równowagi, zostają za mną, rozwiązuję je i przechodzę do realizacji innych rzeczy.
Pragnę Ci przekazać, że WDZIĘCZNOŚĆ, jaką okazujemy nie tylko Stwórcy, ale także innym ludziom, jest szalenie ważna, jeśli chcesz wieść cudowne, radosne, szczęśliwe życie w miłości i spełnieniu.
Za co możesz być wdzięczny?
– Za to, że codziennie rano masz możliwość kupienia świeżych owoców, warzyw, pieczywa.
– Za to, że masz samochód, którym możesz zawieść dzieci do szkoły, a siebie do pracy.
– Za to, że masz dach nad głową. Wspaniały salon, w którym możesz odpoczywać, albo po prostu za kanapę, na której możesz poleżeć.
– Za to, że masz łazienkę, bieżącą wodę (takie na pozór oczywiste i dostępne w XXI wieku rzeczy)
– Za to, że masz lodówkę, kuchenkę na której możesz ugotować wspaniałe posiłki dla całej rodziny, za to, że masz w czym ten obiad zjeść.
– Za to, że masz pracę, dzięki, której zarabiasz pieniądze i możesz prowadzić godne życie.
– Za to, że masz telefon, którym możesz robić zdjęcia Rodzinie, potem je wywołać i cieszyć się niesamowitymi okolicznościami i wspominać.
– Za to, że masz okazję pobyć sam ze sobą, w ciszy i skupieniu. Byś mógł usłyszeć cichy i aksamitny głos Twojego serca, które każdego dnia pragnie wskazywać Ci drogę.
– Za to, że doświadczasz miłych i nieprzyjemnych sytuacji, które mają zadanie kształtować twojego Ducha.
– Za to, że spotykasz na swojej drodze ludzi, którzy codziennie uczą Cię poznawać i doświadczać, którzy są Twoim lustrem, dzięki którym jesteś w stanie szybciej rozwiązać dany problem.
– Za to, że masz prowadzenie i łączność z Mr Good.
– Za to, że masz talenty, dzięki, którym możesz służyć innym ludziom!!
Wiesz co będzie dla Ciebie idealne? Dziennik wdzięczności, który możesz założyć w zwykłym zeszycie i codziennie zapisywać w nim po kilka zdań. Z czasem wdzięczność jak będzie się z Ciebie wydobywała może osiągnąć zakres kilku stron. Czyż to nie wspaniałe? Kiedy rozumiemy za ile rzeczy możemy być wdzięczni? W natłoku wszystkich nas otaczających rzeczy, które mamy dosłownie na wyciągnięcie ręki zapominamy o tym, że gdyby nie szereg różnych czynników, w ogóle nie moglibyśmy sobie na nie pozwolić.
Wdzięczność za to, że w ogóle zostałam powołana do życia była i jest nie do opisania. Dlatego dziękuję Moim Rodzicom z tego miejsca, za to, że jestem.
W trakcie realizowania Mentoringu, udało mi się odłożyć pieniądze na test wraz z Kursem “Twoja Naturalna Moc”. Z wiadomych względów, zamknięcia wszystkiego itp. itd., musieliśmy odpowiednio dysponować budżetem. Poznanie talentów dodało mi niesamowitej pewności siebie, zrozumienia swojej osoby i uświadomienie mi, że taką osobą z takim ułożeniem talentów jestem jedną na 33 000 000. Wyobrażasz to sobie? Zdałam sobie sprawę, że jestem jedyną w swoim rodzaju Dominiką, że nie ma drugiej takiej na świecie! Ponad to wszystkie talenty, którymi zostałam obdarzona pokazują całą mnie. Taką jaka jestem na prawdę. W końcu ktoś stworzył idealne narzędzie do tego by określić to co istnieje w nas. I za to jestem po raz kolejny bardzo wdzięczna. Talenty są prawdą o nas samych, w końcu nazwaną, dokładnie przeanalizowaną, która w formie planu jest idealnym narzędziem do pracy nad sobą, by jeszcze bardziej zrozumieć siebie. Podczas trzytygodniowego warsztatu można przyjąć bardzo dużo, a dzięki ćwiczeniom jesteśmy w stanie jeszcze lepiej zrozumieć nas samych. Wspaniałe jest to, że nie zostajemy z tym wszystkim sami. Mamy Duchowego przewodnika, prowadzącego nas.
Po roku uczestnictwa w Mentoringu, pojawił się nowy: The Good Test, którego zadaniem jest zweryfikowanie talentów Duchowych. To oczywiście był kolejny przełom w moim życiu, ponieważ odkryłam jeszcze więcej. Jeszcze bardziej zaczęłam siebie rozumieć.
Kochani. Jeśli ktoś z Was jeszcze zastanawia się czy Warto zrobić test, czy przeczytać książkę, to ja mogę Wam to powiedzieć bez dwóch zdań! WARTO.
Odkąd znam swoje talenty z szarej myszki bojącej się wszystkich i wszystkiego, posiadającej mega grubą skorupę do której ciężko było się dostać by ujrzeć prawdziwą Dominikę, stałam się osobą, która wie, że jest wartością sama w sobie, zdaje sobie sprawę z potencjału jaki posiada dzięki swoim talentom, jest przez większość dnia rozpromieniona i szczęśliwa i nie boi się już tego okazywać. Dzięki temu moje dzieci są szczęśliwe, radosne, a moje relacje z mężem cudowne.
Jak każdy, miewamy gorsze dni, ale teraz widzimy, że zły czas nie musi trwać cały dzień i robimy wszystko by jak najszybciej wychodzić z takiego stanu.
O wiele piękniejsze jest przebywać w radości! To zdecydowanie zapewniam.
Odkrycie swoich talentów motywacyjnych, okazało się być w moim życiu tak absolutnie wyjątkowym doświadczeniem, które swoim wpływem wywarło zmiany nie tylko w moim życiu, ale również wokół ludzi mnie otaczających, od mojej Rodziny począwszy, a na znajomych skończywszy.
Poznanie siebie, a przede wszystkim zdefiniowanie (w końcu) tego co nienazwane, okazało się kluczowe w moim osobistym i duchowym rozwoju.
Odkrycie talentów i praca nad rozwojem osobistym i duchowym w Mentoringu Spełnienia dodały mi wiatru w moje artystyczne żagle kreatywności do tego stopnia, że stałam się malarką. Artystką wykonującą swoje własne dzieła sztuki, w końcu mówiącą otwarcie o tym jak spełniło się moje wielkie marzenie. Zakopane w najgłębszych zakamarkach mojego serca, które zostało odkryte, dzięki pracy nad sobą za pośrednictwem wspaniałych narzędzi Taisji Laudy i jej Zespołu z Mr Good na czele.
Kiedyś z lekkim zakłopotaniem wspominałam czasy podstawówki. Lekcje plastyki, bardzo lubiłam i zawsze tworzyłam oryginale prace, które jednocześnie nie do końca były rozumiane. W całą swoją pracę wkładałam mnóstwo kreatywności i zapału. Zależało mi na tym by była wyjątkowa i zrobiona najlepiej jak umiem. Niestety bardzo często czułam się niedoceniana, co skutecznie zakopywało moje twórcze natchnienie, powodowało smutek i dziecięcą frustrację. Z czasem doszło to do tego stopnia, że nie miałam ochoty dawać więcej od siebie, bo i tak wyjdzie „jak zwykle”. Po pewnym czasie uznałam, że żadnej kariery plastycznej nie mam szans zrobić, więc nie warto się starać, a temat szeroko pojętej sztuki zakopałam i nigdy bym nie przypuszczała, że kiedyś do niego wrócę.
Minęło kilkanaście lat, i dzięki Mężowi odkopałam „dawne dzieje”. Od 2017 roku jest znów aktywna w Moim artystycznym świecie, a dzięki pracom, które tworzę powoduje uśmiech na twarzy setkom ludzi.
Rok 2020 był dla mnie czasem przełomowym, ponieważ wtedy, a dokładnie 17 lipca namalowałam swój pierwszy obraz akrylowy na płótnie. Nie miałam wtedy wielkiego warsztatu, a jedyny pędzel jaki miałam, służył nam do malowania ściany.. Posiadałam także parę kolorów farb i podobrazie malarskie wielkości 30×40 cm.

Przed malowaniem byłam bardzo podekscytowana, wiedziałam, że będę tworzyć go palcami, a szczegóły wyznaczę trzonkiem pędzla, jaki akurat miałam pod ręką. Obraz o niesamowitej dla mnie symbolice, mający dla mnie ogromne znaczenie. Zapoczątkował narodzenie się nowej mnie. Nowej Dominiki, która dzięki pracy w mentoringu, przeszła drogę do odkrycia swojego marzenia i dokopała się do siebie samej. Pokochała i zaakceptowała swój styl pracy, a przede wszystkim zrozumiała, że by być Artystką, nie trzeba skończyć Akademii Sztuk Pięknych, nie trzeba mieć szóstek na plastyce i Wiedzy o Kulturze. Jedyne co wystarczy mieć to wielkie pokłady niekończącej się kreatywności, którą można zaaranżować w dowolny dla siebie sposób. Dlatego właśnie farby są mi tak bliskie. Oprócz zastosowania wykończeniowego wnętrza, są genialne do malowania drewna, baz, papieru, materiałów i oczywiście płótna. Ich wszechstronność jest ogromna.

Kocham malarstwo intuicyjne. Nigdy nie byłam na żadnym tego rodzaju warsztacie. Maluję z serca, jak płynie, jak czuję, jak Mr Good podpowie, jak poprowadzi moje dłonie po płótnie. Przed rozpoczęciem malowania, zwykle jestem ogromnie podekscytowana. Chodzę ekspresyjnie i przygotowuje stanowisko do pracy. Jak wiesz z poprzedniego wydania magazynu, tworzę Sztukę Salonową- co dosłownie oznacza to, że pokłady kreatywności wydaję z siebie, nie w pracowni, a w salonie. Idealnie zaaranżowanej przestrzeni spełniającej funkcję odpoczynkowo-gościnno-twórczo-kreatywno-zabawową. Posiadanie własnej pracowni jest moim ogromnym marzeniem, które niestety przesunęło się w czasie do tego stopnia, że nie wiem kiedy nastąpi, ale całym sercem cieszę się z miejsca dla siebie, gdzie mogę oddać się prowadzeniu Artysty Wszechczasów.
Chciałabym bardzo byś wiedział Drogi Czytelniku, że na spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno. Marzenia są nam potrzebne do budowania wizji, a ich realizacja tudzież spełnianie należy do najwspanialszych rzeczy jakie przyszło mi robić. Pójście za głosem swojego miejsca, jego cichym i subtelnym szeptem to absolutnie wyjątkowe doznanie, którym ostatnio uwielbiam się rozkoszować. Wprowadza mnie to w taki błogi stan, który powoduje absolutną radość emanującą swoją siłą nie tylko na pomieszczenie, w którym się znajduję, ale także na Domowników. Wyobrażam to sobie jako kulę światła, która najpierw będąc w moim sercu powoli roznosi się na całe ciało, powoli przenika przez skórę i zaczyna świecić na miejsce w którym jestem, z tego miejsca roznosi się na cały kraj, z kraju na świat, a ze świata na wszechświat.
Jesteś sobie w stanie wyobrazić co by się stało, gdyby, każdy człowiek na Planecie Ziemia, zdał sobie sprawę z tego jaką ma w sobie ogromną moc? Że może ją wykorzystać do tego by służyć innym? Świecić na nich swoim światłem, w porozumieniu i prowadzeniu ze Stwórcą?
Wierzę głęboko, że coraz więcej ludzi będzie takim światłem dla innych.
Dziękuję za uwagę,
Z Miłością i Inspiracją Dominika