ROBERT WOOD/ Twórca na miarę dwudziestego pierwszego wieku
4 min read


Każdy na pewno zauważył, że obraz wyświetlany na ekranie komputera, telefonu, bądź też innego sprzętu elektronicznego, w powiększeniu tworzy plamy kolorów, najczęściej w postaci małych prostokątów, zwanych ogólnie pikselami. Ich ilość i wielkość zależy od rozdzielczości obrazu i jakości sprzętu na jakim jest wyświetlany. Z reguły piksele są dla odbiorców mało pożądanym zjawiskiem, im są mniej widoczne, tym lepiej. Artysta jednak, być może z pewną dozą przekory, postanowił wykorzystać je jako formę w swoim malarstwie. Zjawisko zwane pikselizacją, czyli deformacją obrazu uwidaczniającą na nim poszczególne wiązki pikseli, stało się dla Roberta Wooda inspiracją do stworzenia unikalnego kierunku w sztuce, zwanego pixeralizmem. Owe, dla większości niemile widziane, kolorowe kwadraciki, zostały celowo przeniesione na prace artysty. Sam ich autor o swojej inspiracji opowiada dość plastycznie :
„piksele są dla mnie po prostu bogatą paletą barw. Oglądam na wyświetlaczu jakiś obraz lub zdjęcie i widzę przedstawione na nim kolory. Gdy natomiast powiększę ekran, dostrzegam ich o wiele, więcej. Odcienie przeplatają się ze sobą, tworząc ogrom barw, jaki trudno zobaczyć gdziekolwiek indziej„.
Sam fakt, iż autor wpadł na pomysł, by wykorzystać w swoich obrazach niechciane zjawisko pikselizacji, mówi o nim wiele.
Chęć wytyczania własnych ścieżek, negatywny stosunek do powielania schematów i niecodzienny sposób myślenia, to tylko niewiele cech, jakimi można go opisać.
Przedstawia się zawsze krótko „Jestem Robert. Po prostu – Robert.” Powściągliwie nie mówi o sobie zbyt wiele, nie uważając, by dane personalne typu rok urodzenia, czy miejsce zamieszkania miały dla jego twórczości jakiekolwiek znaczenie. Być może fakt, iż niedługo po raz drugi będzie obchodził dwudzieste piąte urodziny oraz to, że większość swojego życia mieszkał w Szczecinie, w międzyczasie włócząc się po świecie, rzeczywiście nie wniesie nic nowego w ramy jego malarstwa, lecz nakreśli Czytelnikom pewien zarys tej nieco tajemniczej postaci. Wrodzona skromność nie pozwala mu nazywać siebie artystą i zawsze protestuje, gdy mówią tak inni, chociaż jego prace robią na zainteresowanych duże wrażenie, a jego postać, mimo iż nieobca mu jest pewna skrytość, cieszy się w portalach społecznościowych szacunkiem i sympatią. To właśnie Internet pozwolił mu na dotarcie do pewnej grupy odbiorców i przestawienie im swoich prac. Facebook i Instagram to ogniwa łączące jego obrazy ze światem zewnętrznym.

Autoportret artysty.

„Rzadko wystawiam obrazy w galeriach. Może to bardziej profesjonalne i prestiżowe, lecz nie daje możliwości obejrzenia moich prac ludziom, którzy nie odwiedzają takich miejsc. Nie jestem artystą i hasło sztuka dla sztuki bynajmniej nie jest moim motto. Cenię sobie każdego człowieka, który podziela mój entuzjazm, cieszę się, gdy uda mi się kogoś poruszyć. To jest dla mnie ważniejsze, niż tytuły i sukcesy. Sam wtedy jestem poruszony i szczęśliwy „, mówi Robert.
Najskuteczniejszym sposobem na bliższe poznanie tego autora, jest wniknięcie w jego dzieła. To w nich odkrywa swoją osobowość, przelewając na płótno to, co dzieje się w nim samym. Amplituda emocji, od gniewu, buntu i frustracji, przez smutek i melancholię, skończywszy na radości i szczęściu, zaznacza się w obrazach Roberta Wooda poprzez żywą i bogatą kolorystykę. Barwa, jako narzędzie do wyrażania siebie, jest dominującą cechą w jego dziełach. Niezwykle sugestywny wachlarz uczuć targający autorem, uwidoczniony w mocnym przekazie, widać wyraźnie w obrazie Potrzebujemy błękitu. Autor, poprzez stworzenie swoistego kolażu, obrazującego strach, ból, głód i rozpacz, wyraźnie pokazuje, jak trudne i poruszające są dla niego problemy współczesnego świata, co rzuca się w oczy praktycznie od razu, ze względu na tonację, jaką zastosował artysta w swoim dziele. Dominujące odcienie głębokiej szarośći, aż do czerni, przecięte zimną bielą pokazują aż nadto, czym dla autora jest zetknięcie się z emocjami, jakie wyrażają głodne i porzucone dzieci, płacząca kobieta, czy ukrzyżowany Chrystus. Prośba o pomoc zaznacza się wyraźnie w prawym górnym rogu omawianej pracy. Potrzebujemy wsparcia, pomocnej dłoni, potrzebujemy błękitu.
Potrzebujemy błękitu Obraz Pięć i pół sekundy cechuje ciekawe połączenie kolorów, jakie mogą odbiorcom kojarzyć się z istotą upływającego czasu. Złoto-srebrnobiały wierzchowiec, galopujący w nieznane odmęty przyszłości, tak niepewnej i nieokreślonej, niosącej radość lub smutek, budzi w odbiorcy zarówno niepokój, jak i nadzieję na nadchodzące dni.

Należy wspomnieć, że choć sztuka współczesna coraz częściej odchodzi od umieszczania walorów estetycznych dzieła na pierwszym planie, tematyka prac Roberta Woods obejmuje jako wartość również piękno. Stąd zapewne w jego bogatej kolekcji można natrafić na portrety, akty. Postaci na jego obrazach mają zazwyczaj przystojne, regularne rysy, kształtne sylwetki, co wskazuje na upodobanie artysty do konkretnej estetyki wpisującej się w kanony współczesnego postrzegania piękna.
Niemniej jednak wiele obrazów tego typu ma charakter hiperrealistyczny, czy surrealistyczny, co wskazuje na chęć przełamania pewnej konwencji, i zwróceniu uwagi odbiorcy na inny, nie tylko estetyczny wymiar dzieła.
Nie trwońmy cennego czasu. Trzeba powiedzieć, że Robert Wood, to twórca na miarę dwudziestego pierwszego wieku. Jego szerokie spektrum inspiracji sztuką współczesną, a także dawniejszymi kierunkami w malarstwie, każe osobom zainteresowanym jego pracami wyrażać nadzieję na stworzenie przez niego wielu nowych, niecodziennych prac.
Katarzyna Lesiak.