Iwona Katarzyna Pawlak- Jeśli chcesz coś osiągnąć w życiu, to szukaj tak długo i cierpliwie, aż znajdziesz swoją drogę.

Iwona Katarzyna Pawlak, zdjęcie: Tedi Piróg

H. R Jakie ma Pani plany zawodowe w tym roku, czy zobaczymy Panią w filmie?
I.K. P Tak, przygotowuję się do udziału w filmie pt. ”Łuna” w reż. Konrada Łęckiego, (reż. filmu „Wyklęty”.) Zagram Justynę Ostrowską, matkę gł. bohaterki. Rzecz dotyczy Kresów. A moim filmowym mężem będzie aktor Adam Marjański. Znowu po 35 latach, od czasu „Nad Niemenem” zagramy razem na planie. Oboje się z tego ucieszyliśmy. Zresztą, ostatnio współpracowaliśmy razem nad audiobookiem „Niemy Niemen” wg fascynującej książki pana Roberta Pawłowskiego. Z małą grupą twórców NN i autorem, tej książki oraz reż. Jarkiem Banaszkiem i operatorem zdjęć Michałem Rytel-Przełomcem pojechaliśmy na Białoruś do Grodna, śladami prawdziwych miejsc i postaci powieści Elizy Orzeszkowej „Nad Niemnem”. Zrealizowaliśmy tam film dokumentalny na temat temat. Premiera odbyła się w marcu tego roku na antenie TVP, ale emisja tego dokumentu zaplanowana jest wielokrotnie w ciągu najbliższych 2 lat, więc każdy może go jeszcze obejrzeć.
H.R Wróćmy do źródeł Pani kariery, skąd wzięło się zainteresowanie teatrem i filmem.
I.K. P Mając 6 lat, jeszcze nie znając literek, zapisano mnie do szkoły muzycznej w klasie fortepianu i tam śpiewałam też w chórze. W szkole podstawowej także należałam do chóru szkolnego. Wyjeżdżałyśmy często na występy, więc można powiedzieć, że stałam na scenie i grałam, śpiewałam. Oprócz tego, występowałam w teatrzyku lalkowym, tańczyłam w zespole tańca ludowego. Tak zrodziła się chyba ta miłość do aktorstwa, przedstawień, występów. Kształciłam się potem jako studentka w Szkole Filmowej Teatralnej i Telewizyjnej w Łodzi. To było moje spełnienie marzeń. Móc się dostać do słynnej „Filmówki”. Udało się. Po studiach zaczęłam grać w teatrze, w filmie i telewizji. Wszystko potoczyło się swoim biegiem. Obecnie, nie gram tyle, co kiedyś, ale nie mam w sobie jakiegoś niespełnienia. Wszystkiego doświadczyłam: i sukcesu i małej pauzy w aktorstwie, ale zawsze wierzyłam w siebie i w to, że spotkam kolejną interesująca propozycję zawodową, która mnie rozwinie jako aktorkę i artystkę. Tak się co jakiś czas dzieje i to jest dla mnie najważniejsze móc się nieustająco rozwijać.
H.R W jaki sposób połączyła pani swoje życie prywatne z aktorstwem.
I.K.P Mąż jest aktorem i reżyserem, więc nie było i nie ma żadnej trudności z pogodzeniem życia prywatnego. Często rozmawiamy o sztuce, wymieniamy swoje poglądy. To jest dla mnie niezwykle inspirujące. Mogę się pytać o wszystko i zawsze czegoś ciekawego się od małżonka – artysty dowiem, czy nauczę. Tak u nas było odkąd pamiętam i jest do tej pory.

H.R Która pani obsada odegrała na pani życiu największą rolę, znaczenie.
I.K. P Rzecz oczywista, w sensie sukcesu to rola Justyny i film pt.” Nad Niemnem” rez. Zbyszka Kuźmińskiego. Potem są takie moje ulubione role główne, które jeszcze miałam szansę zagrać. Rola Dory w filmie „Leśmian” reż. Leszka Barona oraz rola Lubki w koprodukcji białorusko polskiej, w filmie „Siwa Legenda” reż. Bohdana Poręby . A w teatrze zagrałam dużo ról, przy których uczyłam się warsztatu aktorskiego i tutaj nie umiem powiedzieć, ile tych ról było. W CV są wyszczególnione, ale lubiłam i te duże główne role , jak i te mniejsze ale np. b. charakterystyczne – epizody komediowe.
H.R Ile czasu poświęciła pani na przygotowanie się do roli Nad Niemnem.
I.K. P Nie było za wiele czasu. Między majem a lipcem 1985 roku, to około dwa miesiące spotkań z reżyserem, czytania scenariusza napisanego przez pana Kazimierza Radowicza oraz przeczytania całej twórczości Elizy Orzeszkowej. Było to potrzebne. Trzeba mi było poczuć ten rodzaj narracji, oswoić się z nią i potem przełożyć to na odpowiednie środki wyrazu..




H.R Grała pani w wielu sztukach i filmach, m. in. W Australii, które pani najbardziej wspomina.
I.K. P W teatrze występowałam tylko w kraju, ale już w Nowej Zelandii wygrałam casting i zagrałam w paru odcinkach takiego kultowego serialu pt.”Gloss” opowiadającego o agencji mody i modelek. Zagrałam tam dziewczynę szefa agencji. Potem jeszcze grałam w reklamówkach TV nowozelandzkiej, a na koniec pobytu w filmie Marvina Chomskiego pt.” Brotherhood of the Rose”.Tam spotkałam na planie Roberta Mitchuma. To było coś.


H.R W dobie managementu, zatem jak wiele wyzwań pani podejmuje, aby przekazać młodemu pokoleniu aktorskiemu, to co dziś najbardziej istotne w świecie filmu.
I.K. P Uczymy z mężem młodzież w Lubuskiej Akademii Twórczych Poszukiwań, na kierunku aktorskim. Rozmawiamy o wszystkim, co się wiąże z tym zawodem i uczeniem się aktorstwa. Czy wszyscy będą uprawiać ten zawód ? Nie mam pojęcia, ale próba nauki tego zawodu, praktyka kształcenia w tym kierunku, jest dla młodego człowieka na pewno ciekawa i twórcza. Dlatego możemy, jako aktorzy podzielić się z nimi naszymi doświadczeniami i to działa także w obie strony. Kontakt z młodzieżą także może być dla nas pouczająca i twórcza.



H.R Przyjaciele, rodzina, jaką rolę odegrali w pani karierze aktorskiej i prywatnej.
Przyjaciele i rodzina wspierała, kiedy byłam w potrzebie…Rodzice czuwali, jak to kochający rodzice. Nigdy nie zabronili mi podjąć samodzielnych wyborów, np. tego, że postanowiłam zostać aktorką filmową i teatralną i za to im jestem bardzo wdzięczna.
H.R Największe szczęście, które spotkało panią w życiu, największe życiowe osiągniecie, czy pani kontynuuje dalej zdobywanie szczytów.
I.K. P Przeszłość bywała szczęśliwa, przyszłości jeszcze nie ma, a ja po prostu cieszę się dniem dzisiejszym. Nie rozpamiętuję straconych chwil, bo po co, ani nie chełpię się sukcesami, których zaznałam, bo to jakieś dalekie od mojego charakteru. Łapię obecne chwile i z radością czekam na twórcze wyzwania.
A największe szczęście jakie mnie w życiu spotkało, to oczywiście mój mąż Jacek Pawlak. To szczęście, że tak sobie razem żyjemy od 1983 roku i nigdy nie mamy dosyć. Zawsze i wszędzie razem. Tak, to jest szczęście.
H.R Pani życiowe motto.
Każdy ma to, co chce mieć. Jeśli chcesz coś osiągnąć w życiu, to szukaj tak długo i cierpliwie, aż znajdziesz swoją drogę. Ona cię poprowadzi do celu. Ale trzeba chcieć.
H.R Żyjemy w pandnemii, jak się Pani żyje w tak trudnym czasie i jak sobie radzić.
I.K. P Wiadomo, ochrona jest niezbędna. Jestem wyczulona na tym punkcie i kompletnie nie pojmuję tych, którzy to bagatelizują. Ochrona siebie i bliskich, ochrona wobec ludzi dookoła. Maski, rękawiczki, oto o czym wciąż musimy teraz pamiętać. Zasłaniamy się, oddzielamy, jesteśmy uważni i skoncentrowani przede wszystkim na zdrowiu. Cała reszta jest obecnie mniej istotna.
Podsumowując nasz wywiad, to moja twórcza praca i tak biegnie swoim trybem. Wkrótce plan filmu „Łuna”, dalej jest jeszcze inna propozycja filmowa, tym razem bardziej dla młodzieży. Marzę sobie także o teatrze, o ciekawym spektaklu i oczywiście o czymś wyjątkowym np. o zagraniu jakiejś historycznej postaci, w dobrej literaturze. Takie mam swoje małe marzenia do spełnienia. Bo wierzę ,że pandemia kiedyś zniknie i będzie nam się żyło normalnie. A Państwu na koniec, życzę dużo zdrowia, radości, pomyślności i hartu ducha. Trzymajmy się i nie dajmy się.
Fotografie z prywatnych albumów Iwony Katarzyny Pawlak.
Serdecznie dziękuję za wywiad pani Kasiu.
Sztokholm 26.03.2021