MAGDALENA FALKIEWICZ.
Witam Was Kochani w ten cudowny, styczniowy poranek… mamy Nowy Rok.
1 dzień… nowej czystej kartki. Cała kartka to cały 2021. Wielu z nas zadaje sobie pytanie jaki będzie ten rok, co przyniesie?
Ja jestem pewna, że dla mnie będzie to magiczny rok, wyjątkowy. Czas dalszej podróży wgłąb siebie i dalszego odkrywania siebie na nowo. Poprowadzę pewnie kilka nowych projektów, może nawet tym razem będzie projekt dla mężczyzn. Nauczę kilka nowych osób jak wypracować dodatkowe źródło dochodu. Zainspiruję do zmiany, albo może dam komuś wsparcie… Tak Kocham pomagać i co chwilę dostaję osoby, które tej pomocy potrzebują.
Mój ostatni podopieczny ma na imię Zenek. Cudowny człowiek o wielkim sercu i pięknej duszy. Poznałam go w tym roku przy okazji Szlachetnej Paczki. Dziś nazwał mnie swoim „słoneczkiem”. Powiedział „rozświetliłaś moją przyszłość”. Szarość ostatnich lat nie rozpieszczała go. Jego życie nie było łatwe, był samotny i żył tak sam dla siebie, aż do dnia dzisiejszego. Dzisiaj jest inaczej – dzisiaj ma nas. Wraz z grupą przyjaciół przygotowaliśmy dla Zenka podstawowe rzeczy, dla nas to była drobnostka, a dla niego cały świat. Wdzięczność nie ma takich słów, którymi mogłabym opisać to nasze spotkanie. Dziękuję, że nasze drogi się skrzyżowały. Zenek ma 63 lata i jest malarzem. Ma za sobą kilka wernisaży. W ostatnim czasie nie miał jednak pieniędzy na realizowanie swojej pasji. W tym roku było inaczej gwiazdka w postaci kilku chętnych osób zrealizowała jego marzenia. Dostał płótna i farby. Z racji tego, iż ja również maluję, mogę zrozumieć co czuł Zenek w momencie, gdy jego dusza chiała nadal wyrażać swoją kreatywność, a jego nie stać było na tę kreacje. Zenek pisze także poezję. Ostatni tytuł jego wiersza brzmi:
„Tą radość najwyżej cenię, którą poprzedza cierpienie”.
Pomoc innym to jeden z etapów w trakcie naszego rozwoju. Także im więcej pomagam – tym, więcej radości dostaję i tym bardziej poznaję siebie. 2021 – będzie rokiem bardzo kreatywnym. Przygotuję kolejny pokaz mody…U progu stoi także projekt 11 Bogiń u Isabell Oliviera… już dziś czuję się jedną z nich…
- zapytasz skąd to wiem?
- nie wiem, tak czuję…
Dotykam sercem i wiem, że to Boska kreacja… moja dusza się zgłosiła, a rozum tkwi w uśpieniu, gdyż takich kreacji nie można ogarnąć rozumem.
Ale nie o tym chciałam pisać. Mój dzisiejszy temat to „wolność i niezależność”.
Kilka ładnych lat temu podjęłam decyzję, że będę pracować online. Uważam, że to była jedna z najlepszych decyzji mojego życia.
Będąc młodą studentką, zostałam zaproszona na spotkanie. Już po godzinie zrozumiałam, że taka forma pracy to coś dla mnie. Po spotkaniu nie mogłam zasnąć. Moja krew buzowała, a ja planowałam rozwój mojego biznesu.
Rozpoczęłam następnego ranka. Wykorzystując moje talenty w przeciągu 3 miesięcy wypracowałam sobie zarobki i styl pracy, który pozwolił mi na totalną wolność w pełni tego słowa znaczeniu. Gdy wszyscy byli w pracy ja szłam na fitness. 2 razy w tygodniu chodziłam do fryzjera. Moją wizytówką były eleganckie ciuchy i biała koszula na kantkę, postawiony kołnierz i zapach perfum.
Dziś minęło od tego czasu 23 lata, a ja z perspektywy, mogę nadal powiedzieć, że to była jedna z najlepszych decyzji mojego życia. Byłam i jestem niezależna. Aktualnie więcej pracuję online, jednakże podstawowa wiedza pozostała ta sama. Moja praca ma ten sam charakter tylko teraz zmieniła zasięg, to co kiedyś robiłam face to face, dziś robie online. Dzięki takiej formie pracy w ostatnim czasie nawiązałam mnóstwo cudownych znajomości, które często nawet przerodziły się w przyjaźnie.
W trakcie mojej kariery zawodowej wychowałam dwie córki, najpiękniejszym prezentem było to iż dzięki mojej pracy mogłam być dla nich dostępna jak Tesco – 24h/dobę. Moje dzieci wyrosły słuchając i obserwując, jak to jest, gdy jesteś sama Kowalem swojego losu.
„Mówią, że czym skorupka za młodu nasiąknie…” jestem bardzo wdzięczna za to, gdyż dziś obie córki chcą także prowadzić swoją działalność, chcą same być odpowiedzialne za swoje życie i mają szerokie horyzonty myślowe. Mam to szczęście , że mogłam być niezależna i wolna.
A może moją wolność i niezależność nakreśliło życie?. Jedno jest pewne, raczej wypracowałam sobie tę niezależność i wolność – zrobiłam to, gdyż po prostu nie miałam innego wyjścia.
Miałam zawsze ogromne marzenia i wiedziałam, że mogę liczyć tylko na siebie. Moi rodzice zmarli wcześnie, a ja chiałam, aby moje życie było wyjątkowe. Chciałam mieć rodzinę, założyć firmę zbudować dom i mieć przy nim ogród. Nigdy się nie poddałam mimo, że moje życie nie było usłane różami. Zawsze szukałam jednak rozwiązań.
Moja mama zmarła jak miałam 5 lat, wychowała mnie babcia. Nauczyła mnie ciężkiej pracy na roli. Zawsze najważniejsza była jednak praca. Nikt nie pytał czy mam lekcje do odrobienia. Moja babcia była bardzo pracowita niekiedy myślałam, że pracuje tak ciężko, aby zagłuszyć myślenie. Jej życie też nie było proste. Babcia wychowywała mnie od śmierci mojej mamy i myślę że wykonała kawał porządnej roboty. Wychowywanie nie swojego dziecka napewno nie jest proste. Chociaż ja byłam bardzo grzecznym dzieckiem, nie sprawiałam problemów wychowawczych. Ba, nawet byłam wzorową uczennicą. Babcia zapewniła moje podstawowe potrzeby, jednakże nie bardzo rozumiała, gdy mówiłam, że chcę być fotografem i projektantem mody. Na takie rozmowy nie było też zbyt wiele czasu. Mój tata mimo, że był nie mógł mi za bardzo pomóc. Nie rozmawiał ze mną o moim życiu, tęsknotach i moich planach na przyszłość.
Nikt nie próbował nawet mnie zrozumieć, a ja mała kruszynka modliłam się nieustannie i można powiedzieć, że dobry Bóg mnie wysłuchał.
Ciężką, pokrętną ścieżką szłam do przodu ocierając pot z czoła. Osiągnęłam wiele i jestem z siebie bardzo dumna.
Gdy skończyłam 33 lata rozpoczęłam swoją wymarzoną edukację jako Fashion Designer. Swój pierwszy pokaz mody – papierowy, jak przystało na pierwszy semestr przygotowałam w roku 2006.
Wykonałam wtedy serce, ogromne serce, polakierowałam je czerwonym lakierem do malowania samochodów. Lakierowanie robiłam w kuchni, to było cudowne przeżycie. Jednakże z tamtejszego snu – kreacji wybił mnie wówczas jak pamiętam mój mąż, który wrócił z pracy i przeżył podwójny szok. Po pierwsze widząc ogromne czerwone serce – był zaskoczony, a po drugie powiedział „kochanie zalakierowałaś nam całą kuchnię to się nie zmyje, to lakier”. Jakoś wtedy – w momencie tworzenia mojego pierwszego projektu, niezbyt interesowało mnie, że to lakier. Nie pomyślałam również, że to już zostanie na zawsze. Byłam w transie – w kreacji, jeżeli jesteś artystą drogi czytelniku, to zrozumiesz co mam na myśli. Także po moim pierwszym pokazie mieliśmy długi czas „cieniowaną kuchnię”. I już zawsze wiedzieliśmy, gdzie leżał nóż do krojenia chleba. Jego odcisk pozostał na długo, tak jak kilka innych ciekawych odcisków na blatach kuchennych, gdyż opadająca mgła z lakieru przytuliła się do ich zewnętrznej powłoki, a odcisk pozostał nieustraszony, na zawsze.
Na moim pierwszym pokazie ubrałam modelkę w Miłość. Tak wiem brzmi dziwnie. Przecież nie można ubrać nikogo w Miłość. Mnie się jednak udało tego dokonać. Spróbuj sobie wyobrazić drogi czytelniku: Ogromne czerwone serce, wbite w biały tort, w środku modelka – dziewczyna niezwykłej urody, jej przepiękne czarne włosy opadające zwiewnie na to serce, na stopach białe kozaki ze szpilką. Modelka porusza się dostojnie po wybiegu, a na zewnątrz tortu u podstawy serca płoną zimne ognie. Do dzisiaj mam ciarki, obiecuję w kolejnym numerze zamieścić zdjęcie tej kreacji. Wówczas opiszę także jak to się stało, że w końcu po tylu latach, trafiłam na uczelnię artystyczną i zaczęłam realizować moje marzenia.
Opiszę również moją ścieżkę malarską i opowiem Ci, jak dzięki tej sztuce możesz odkrywać siebie. Zaproszę Cię także na warsztat w plener. Jeżeli oczywiście zechcesz z tego zaproszenia skorzystać.
Aktualnie mamy trudne czasy, słyszę to niemalże codziennie, ale czy narzekanie to dobra postawa? Czy nie lepiej zastanowić się jak to zrobić, aby było lepiej. Co muszę zmienić, czego muszę sie nauczyć? Jest tyle cudownych rozwiązań.
Uważam, że nadchodzą najlepsze czasy. Bo to co nadchodzi wymaga od nas ogromnej zmiany. Zmiany myślenia i sposobu bycia. Ja nie boję się zmian, a może napiszę inaczej, już teraz nie boję się zmian. Zaufałam i jestem otwarta na to co przyniesie kolejny dzień.
Ostanio prowadziłam projekt dla kobiet. „Thinking of you”. Projekt zrodził się z potrzeby uzmysłowienia Kobietom, że nie są same. Takich jak Ty jest nas więcej. Więc dołącz do nas i zrób ze swojego życia Arcydzieło.
Wszystkie odpowiedzi są w nas. Tylko my często idziemy na łatwiznę i wchodzimy w rolę ofiary. Bo tak jest łatwiej, zamiast chociażby zawalczyć o siebie.
Czy nie jest to przypadkiem swoistym usprawiedliwieniem na własne wygody, albo może paraliżuje nas strach wyjścia ze strefy komfortu. Dotknięcia siebie, poznania swoich talentów, albo może pokochania siebie, czy też może pracy z wewnętrznym dzieckiem.
Dzisiaj zapraszam Cię do zmiany sposobu myślenia i uświadomienia sobie, że to Ty kreujesz. To Ty, właśnie Ty – decydujesz o sobie. Pamiętaj o tym!
Ja zdecydowałam kiedyś, dziś najbardziej cenię sobie fakt iż jestem sama sobie szefem, gdyż to ja decyduje kiedy i gdzie pracuje. To ja wypracowałam sobie takie myślenie. Ja łączę pasję z biznesem. Codziennie uczę się siebie na nowo i rozwijam swoje talenty.
Każdego dnia zmieniam życia ludzi na lepsze, pomagam im także zdobyć dodatkowe źródło dochodu, a niekiedy także zajrzeć do swojego wnętrza. Jestem przewodnikiem w podróży – w sztuce odkrywania siebie. Inspiruję do zdrowego w pełni radości życia. Moją pasją są taniec, śpiew, malarstwo, projektowanie mody, motoryzacja i fotografia. Kocham samochody ciężarowe, szczególnie piękne błyszczące cysterny oraz szybkie sportowe samochody. Kiedyś powiedziano o mnie, że w moich żyłach płynie diesel zamiast krwi. To piękna przenośnia, która zmysłowo podkreśla moją pasję. Moje zamiłowanie do motoryzacji również przełożyło się na jeden z cudownych projektów.
Inspirację swoją odnajduję w naturze. Uwielbiam morze i góry, zatapiam się w śpiewie ptaków. Jestem obserwatorem. Podczas dzisiejszego porannego spaceru z ogromnym przejęciem obserwowałam jak dziadek mróz wymalował nocą odcisk stopy i źdźbła trawy. Jak poukładał w trójwymiarze piramidy lodowe. To była fascynująca obserwacja. Oczywiście moje oko kamery zatrzymało te momenty, w których urok zimowego kreatora zaparł dech w mojej piersi. Kocham życie i delektuję się nim lubieżnie. Moim drogowskazem jest bezwarunkowa miłość.
Najpiękniejszym wynagrodzeniem za moją pracę jest fakt, iż codziennie mogę oglądać wschody i zachody słońca. Mogę robić zakupy kiedy jest pusto, bo rano większość ludzi jest w pracy. To ja sama zarządzam moim czasem i to w tym wszystkim jest najpiękniejsze. Ostatnie święta Bożego Narodzenia były dla mnie magiczne. Myśle, że właśnie dlatego, iż tą magię mam w sobie. Wypracowałam ją w trakcie mojej podróży.
Dbaj o siebie i odkrywaj siebie na nowo. Cudownego czasu. Niech to będzie najpiękniejszy rok Twojego życia. Jeżeli chcesz pobyć jeszcze troszkę w mojej przestrzeni zapraszam na mój profil na Facebooku, a także do grupy „Dożyj setki w zdrowiu” – w której inspiruję do zdrowego w pełni radości życia oraz do grupy ”5 Wymiar” dla szukających czegoś więcej.
Serdecznie zapraszam.
Magdalena Falkiewicz