Maratończyk to kolejny poruszający film znanego reżysera Zbigniewa Glajzera. Dokument poświęcony historii Pana Krzysztofa Jarzębskiego niepełnosprawnego kolarza z Pabianic- sportowca od wczesnych lat młodości. Pokazujący, że ograniczenia są tylko w naszej głowie, i że wbrew pozorom tylko ten co doświadczy czegoś na sobie jest w stanie w pełni zrozumieć innych w podobnych sytuacjach.
Niedopatrzenie i wstępne złe diagnozy lekarskie, doprowadziły u Pana Krzysztofa ostatecznie do pięciu amputacji w obrębie nóg, aż do całkowitej ich utraty. Słowo nowotwór, które usłyszał jest często dla wielu ludzi jak wyrok, ale nie dla niego. Pokazuje, że pomimo wszystko można. Przykład, że „walka”, wytrwałość i niezłomna wiara przynosi sukces. Jak sam mówi: to jest najważniejsze żeby być zdeterminowanym, wierzyć i zwyciężać. Postanowiłem, że na zwykłym wózku przejadę z Warszawy do Łodzi. – Taka jest moja codzienność. Jednak już po kilku kilometrach pojawiły się pierwsze przeszkody, zmęczenie i pęcherze na rękach, które też nie stanowiły dla niego problemu, bo i z tym sobie poradził chociaż wymagało to dużej determinacji (krew i pot). Siły dodał mu też udział mediów w całym przedsięwzięciu i fakt spełnienia marzenia o udziale na olimpiadzie w Pekinie. Co też pięknie zostało pokazane w dokumencie.
Ostatecznie okazało się, że z powodów finansowych Polska reprezentacja nie została tam wysłana. Wtedy powiedział: trudno… to będą mistrzostwa świata – za dużo mnie to kosztowało! Pisali do niego inni niepełnosprawni, którzy zaczęli brać z niego przykład, to też jak zauważał: stanowiło dla niego motywację. Po pewnym czasie był już zrzeszonym członkiem klubu i dostał środki na profesjonalny wózek. Planował logistycznie kolejne przedsięwzięcia – Zakopane – Gdańsk. Początkowo przeszkodą był brak środków finansowych, ale on nadal się nie poddawał. Dzwonił do miast w których kończył swój maraton, mówił, że kwestią jest nocleg i nic więcej. Jak zauważa: parę razy mi odmówili, ale parę razy nie bierze się pod uwagę, ważne, że załatwiłem. Wyznacza kolejne odcinki 70, 80 km, jedzie pomimo 45 stopniowego upału ze stwierdzeniem: za dwa tygodnie powinienem pojawić się w Gdańsku zgodnie z planem. Po dokonaniu tego wyczynu wiedziałem już, że jestem przy tym co chcę robić. To były początki i pełne ugruntowanie w planach na przyszłość co pięknie zostało pokazane w dokumencie filmowym.
Kiedy wystartował z innymi niepełnosprawnymi zawodnikami, kazali mu zakończyć maraton, bo okazało się, że jest za szybki, wygrał i do dziś nie ma równych sobie, jest bezkonkurencyjny, więc postanowił, że przejedzie wózkiem z Łodzi do Londynu. Zaczął od jazdy przez Czechy, potem Luksenburg. W Anglii miał problem z ruchem lewostronnym, ale zrealizował. Wyznaczył sobie kolejny cel – pokonanie trasy 500 km w 24 godziny z Berlina do Pabianic. Zakwalifikowali go do bicia rekordu Guinnessa, który właściwie już osiągną, ale ze względu na specyfikę opisywanych tam kategorii pozasportowych zrezygnował. Potem jazda ciągła na odcinku 100 km na czas. tu już w asyście policji. Dziennikarz spytał go co chce udowodnić? że liczę się w świecie odparł. Chciałby startować z najlepszymi na świecie.
Kiedy idziemy już we właściwym kierunku i góra nam sprzyja otrzymujemy wsparcie bliskich i sąsiadów tak jak w historii Pana Krzysztofa.
Jak mówi jego lekarka: Pan Krzysztof od pierwszego dnia walki z chorobą był bardzo zdeterminowany. Każdego dnia kiedy się spotykaliśmy miał w sobie determinację. Wole walki, oraz to, że nie podda się chorobie nowotworowej. Jest to jedna z nielicznych cech, którą nie wszyscy mamy… Pacjent ten budzi szacunek nie tylko innych pacjentów, ale lekarzy prowadzących chorobę nowotworową”.
A on sam bohater tej historii niepełnosprawność postrzega jako inną pozycję ruchową. Daje nadzieje i wsparcie innym niepełnosprawnym. Zawstydza wielu pełnosprawnych.
Jak stwierdza: pomimo ograniczeń: Ja chcę żyć, chcę funkcjonować… Pogodziłem się z tym, że nie mam nóg i dostosowałem świat do pozycji w jakiej jestem na dzień dzisiejszy. Odkąd stał się osobą medialną, każdy dzień jest dla niego przygodą.
Dokument Pana Zbigniewa Glajzera ukazuje ze wszystkimi najmniejszymi szczegółami niezwykłą historię człowieka, który pomimo ograniczeń ruchowych i finansowych osiągnął to o czym marzył, a nawet więcej. To rodzaj swoistej biografii drogi do sukcesów naszego bohatera, który wypracował sukces dzięki skrajnej determinacji. Pomimo ograniczeń nadal pozostał sportowcem, zaczynał sam, potem konkurował z niepełnosprawnymi, by ostatecznie wystartować dalej niż ktokolwiek przed nim. Jest to człowiek wyjątkowy, maratończyk na wózku, rekordzista świata w najdłuższym dystansie pokonanym w ciągu 24 godzin bez przerwy. Dlatego tytuł filmu świetnie nawiązuje do treści.
Życie to ciągłe wyzwania, jeżeli ktoś traci cele, traci też sens życia, ale jeżeli wyznacza sobie nowy cel, ale widzi tylko ograniczenia w dążeniu do niego i piętrzące się przeszkody powinien zdecydowanie zmienić strategię. Jest takie stwierdzenie: Kto powiedział, że będzie łatwo? Jeżeli bardzo nam na czymś zależy i płynie to z potrzeby naszego serca, a do tego wkładamy maximum naszych wysiłków, tak mocno, że nie możemy sobie zarzucić, że czegoś nie zrobiliśmy ze swojej strony, żeby to osiągnąć, to wszystko na niebie i ziemi będzie nam sprzyjać. No bo jakie są jeszcze inne możliwości, których nie wzięliśmy pod uwagę? Te możliwości pojawiają się nam nagle i niespodziewanie. Pomocni ludzie i różnego rodzaju szanse. Będąc na praktykach w czasie moich pierwszych studiów Pedagogiki Terapeutycznej i kolejne lata pracując w innych zawodach w kontakcie z ludźmi widziałam wiele osób w ciężkim stanie psychicznym, którym musiałam wtedy pomóc i pokazać to czego nie zauważają, żeby powrócić do normy. Jest to wyzwanie. Wiele osób nie docenia tego co ma. Jeżeli ktoś na dzień dzisiejszy cierpi i uważa, że jego życie nie ma sensu niech tym bardziej oglądnie ten film i potraktuje go jako zaczątek refleksji.
dr Agnieszka Malczewska – Błaszczyk – terapeuta holistyczny, doradca życiowy –