Marek Hajok wydał książkę pt. “Borelioza” budzącą zainteresowanie ze względu na formę wizualną i poezję skierowaną do wytrawnego czytelnika.
Marek Hajok autor zbioru „Borelioza”, wyjaśnia, skąd pomysł na taki tytuł: „Rozdałem moje teksty wielu ludziom i zaobserwowałem, że wielu z nich zostało nimi „porażonych”. Jednych powaliło i stwierdzili, że się ich „boją”, inni czytali je nałogowo, szukając coraz to nowych wartości (nosząc przy sobie i wielokrotnie w ciągu dnia czytając. […] Inni zaś do dziś polemizują nad treścią w nich zawartą. Wielu bardzo mocno dotknęły, bo zobaczyli w nich siebie i to w tym „prawdziwym” świetle. Dlatego reakcje skojarzyły mi się z infekcją boreliozy. Ale byli też “odporni” na chorobę. Tytuł, moim zdaniem, bezkompromisowy; taki, jaki chciałem uzyskać w moich „przekazach”. Czy mi się udało?” (Fragment z prywatnej korespondencji).
Książka zatytułowana “Borelioza” miała swoją premierę podczas drugiej już prezentacji tekstów Marka Hajoka w oprawie graficznej Jolanty Barnaś, zatytułowanej „Alienacja”, której wernisaż odbył się we wrześniu tego roku. Przyznam, że pierwszy raz sięgnęłam po książkę z czystej ciekawości, ale zaintrygowana głębią treści, wracam do niej często i za każdym razem dokonuję nowych odkryć. Zachwyciła mnie nie tyle niezwykle trafna obserwacja życia i postać człowieka w otaczającym go świecie, co podane niejako w pigułce, esencjonalne przemyślenia autora. Ale, by zrozumieć istotę treści, moim zdaniem, należy zgłębić własne “ja”. Bez zrozumienia samego siebie, przemyślenia autora nie zostaną właściwie odczytane. Analogia tytułu do choroby jest bardzo wyrazista. Borelioza „działa cicho, podstępnie”, sieje spustoszenie w organizmie a człowiek niejednokrotnie nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia, jakie ona ze sobą niesie. Tak się dzieje w życiu. Pochłonięci jego tempem, dążeniem do swoich celów mających zwykle wymiar materialny, nie znajdujemy czasu na sprawy duchowe. Ezoteryka jest dla nas zjawiskiem anormalnym, poza zasięgiem percepcji rozumu. Nie znajdując logicznego odzwierciedlenia zjawisk w rzeczywistych obrazach, nie podejmujemy nawet próby ich zrozumienia. Często takie uwarunkowania są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Przywiązanie do zaspokajania ciała i własnego ego iluzorycznie wypełnia nasze potrzeby życiowe, co skutkuje brakiem jakichkolwiek poszukiwań nowych dróg, rozwiązań, brakiem chęci działania. Głęboko zakorzeniony konsumpcjonizm sprawia, że czujemy się ludźmi spełnionymi.
Ważną rolę w książce spełnia grafika Jolanty Barnaś, ale ten fakt zauważyłam dopiero po dogłębnym zapoznaniu się z utworami. Obraz i słowo istnieją tu razem, obraz dopełnia słowo, słowo stanowi uzupełnienie treści obrazu. W takiej postaci treść i obraz działają ze wzmożonym naciskiem na wyobraźnię, stanowią impuls do głębszych przemyśleń. Dopełnieniem całości – esencją rozważań. Marka Hajoka jest okładka książki, autorstwa J. Barnaś. Przedstawiony na niej liść to metafora przemijania, kruchości i ulotności życia. I tu pozwolę sobie na małą dygresję, dla mnie liść żywy, mięsisty, toczący w sobie soki przekształcający się z upływem czasu w imitację papierowej koronki, ma podwójne znaczenie metaforyczne, ale to już pozostawiam w domyśle… Zjawisko narodzin i śmierci, porównuję do czterech pór roku. Jest czas siewu, czas dojrzewania, czas plonów aż w końcu wszystko umiera po to by wiosną narodzić się na nowo. Taka prawidłowość Wszechświata.
Cieszę się, że wreszcie ktoś poruszył tematy, przed którymi wielu ucieka. Może bojąc się narazić komuś, może bojąc wydać się dziwakiem… A może po prostu nie zdając sobie sprawy z iluzoryczności, w jakiej żyje?
Rozmawiała recenzując: Yvette Poplawska Międzynarodowego Stowarzyszenia Artystów Autorów Dziennikarzy Prawników Virtualia ART.
21.10.2022 Stockholm